Budząc się rano przez myśl mi nawet nie przeszło, że pociąg, którym miałem jechać na święta o 23:00 nie kursuje serce biło mi jak szalone na myśl, że nie będzie mnie w domu... Ale na całe szczęście wujek od razu po meczu zawiózł mnie na ostatni pociąg do domu o 18:40. Gdy tylko wsiadłem do pociągu on momentalnie ruszył. Wtedy mogłem odetchnąć z ulgą. Niestety moje plany z niespodzianką dla rodzinki runęły w gruzach, ponieważ tata był jeszcze w pracy i nie miał mnie jak odebrać, więc zadzwonić do mamy i powiedziałem, że przyjeżdżam, zapytałem czy mnie odbierze... Moja mama była bardzo zaskoczona ale bez żadnego zastanowienia przyjechała po mnie na peron do Gliwic. Myślę, że mimo tego że niespodzianka nie wypaliła zaskoczyłem mile rodzinkę tym, że przyjechałem. Następnego dnia pojechałem z mamą i siostrą do kościoła, po powrocie do domu oglądaliśmy z siostrą prezenty . Ten dzień spędziłem w domku, musiałem trochę odpocząć po 5-cio godzinnej podróży. Była piękna pogoda... Bezch...
Wszystko zaczęło się od jednej nieplanowanej sesji... A skończyło się na założeniu bloga.